Tak, gdyby nie dziabnięcie Rosity (ale bohatersko wyniosła gówniaki) to finał byłby jednym wielkim rzyganiem tęczą. A tak jest jednym wielkim rzyganiem tęczą z przerwą na requiem dla Rosity. Dobra, wiem, przesadzam. Ale tylko trochę. Co mi się podobało:
1. odniesienie do przebudzenia Ryyka kiedy w podobny sposób co Szejn Darylia zabezpieczała Ryykowe potomstwo.
2. "Cult of personality" Living Colour
3. Zamknięcie wątku między Neeganem a Maggie. Miało sens.
Co mi się nie podobało?
Cukieraśność zakończenia i chamskie promo spin-offów.
Reszta do przeżycia.