Jerzy Gruza często przy okazji jakichś wspomnień lub na łamach własnych (nie pamiętam teraz czy to w "Alfabecie Gruzy") często wspomina zapomnianą postać znakomitego aktora Jana Gałązki.Podobno był rewelacyjnym brzuchomówcą!ponadto człowiekiem o nieprawdopodobnym poczuciu humoru...chciało by się mieć takiego Walendziaka za sąsiada!
Często go wspomina w tej anegdocie z Tadeuszem Łomnickim, który miał zatwierdzać obsade do "Rewizora".
Też jestem ciekaw. Wpada raz na pięć lat gostek, pisze o anegdocie, zamiast ją od razu przytoczyć, to robi smaka i znika na 6 lat ;-)
Znalazłem taką:
erzy Gruza opowiadał o parodyście Janie Gałązce (zagrał później Walendziaka w „Czterdziestolatku”) , który występował w spektaklu Teatru TV na żywo: „Za kulisami na swoje wejście czekał Rene Clair, legenda filmowej komedii francuskiej. Po »Teatrze« miał mieć wywiad w związku ze swoim przyjazdem do Warszawy. Obserwowałem go z boku. Stał jak zahipnotyzowany. To co wyprawiał Gałązka, zapominając tekstu i tracąc kontakt z suflerką, toczyło się jak w najlepszej komedii slapstickowej. Kiedy po latach zapytano Rene Claira, co mu się zdarzyło najśmieszniejszego w życiu , powiedział: – wizyta w polskiej telewizji”. (Jerzy Gruza »Telewizyjny alfabet wspomnień« (MUZA S.A. 2000).
Źródło: http://www.tvp.info/8851566/najwiekszy-teatr-swiata