Avatar miał chociaż jakiś klimat, przebłyski powagi i monumentalności, zawierał jakąś wizję oraz nie sprofanowano go dubbingiem. Można Avatara krytykować za komiczny w produkcjach science-fiction antropocentryzm, za nastolatkowe mielenie tematu przypodobania się dziewczynie i jej "rodzinie", czy za przewidywalność fabuły i naiwne dzielenie świata na czarno-biały (są źli i są dobrzy - jak w produkcjach dla dzieci).
Jednak w przypadku Strażników Galaktyki otrzymujemy:
1. dziecięcy humor, który pamiętam jeszcze sprzed 15-20 lat z produkcji o Króliku Bugsie, ale zamiast w podobnym tonie, zaserwowany z kompletnie nieatrakcyjną manierą Cartoon Network i "Animków"...
2. cwaniaczkowate teksty ze słabego Shreka, które jako swoisty plagiat kontekstualny jawią się jeszcze słabiej,
3. zgrane role: w paczce "psiapsiół" musi być karłowaty pyskacz (osioł, leniwiec, krab), zwalisty młotek (Hulk, słoń, ogr) i nastolatkowy poruszyciel serc, który swoimi problemami trafia chyba tylko do tego grona odbiorców,
4. smętnie nudna akcja... widowiskowe bum-bamy i kolorowe pif-pafy, wielkie roboty i wibrujące-kolorowe-jarzeniowe-grajace-melodyjki-wibratory rodem z MMO, też się mogły przejeść po którymś odcinku Kaczora Duffiego czy Laboratorium Dextera... 30 lat temu... obraz jest być może atrakcyjny dla kilkunastoletnich fanów gier MMORPG, filmów leniwie bazujących na scenografii komputerowej i współczesnych, przepaskudnych kreskówek "3D"
Oczywiście nic nie może być tylko złe lub tylko dobre:
Strażnicy Galaktyki mają niewątpliwie dwa plusy:
- jedną zabawną scenę, gdzieś tak w połowie filmu, nawiązującą do spotkań anonimowych alkoholików,
- zamiłowanie głównego bohatera do muzyki z lat 70-80, przez co całość nie jest aż taką XXI-wieczną sieczką.
Jeśli ktoś szuka dziecięcego kina familijnego (w zasadzie jest to pleonazm) i siedemnastego plagiatu Shreka... to jak najbardziej polecam.
A jeśli ktoś ma więcej niż 12-13-14 lat i większość tych tekstów słyszał już 600 raz w życiu, przy okazji kolejnych amerykańskich adaptacji na podstawie komiksów, wtedy lepiej niech włączy sobie pornosa - zakładam, że odniesie przy tym więcej korzyści.
Czyli tak naprawdę nie odpowiada ci humor serwowany przez ten film, przyznaj się po prostu
Ale do czego miałbym się niby przyznawać? Przecież wszystko jest opisane w moim komentarzu.
Jeśli z nudów zechcesz zmarnować na niego jeszcze trochę swojego czasu, to dostrzeżesz, że piszę o osłuchanych tekstach, zgranych motywach i wypadkowej współczesnych trendów w kinematografii - przyznając jednocześnie, że pewnie jakiegoś młodego użytkownika, który dopiero zaczyna swoją przygodę z kinem całość zachwyci jako niesamowicie świeży powiew oryginalności i bystrego, ciętego humoru.
Już bardziej streścić swojego streszczenia nt. tego filmu nie umiem.
Bynajmniej nie muszę się też do niczego "przyznawać", skoro niczego nie ukrywałem. :)
(od kiedy bowiem jakakolwiek opinia jest sądem obiektywnym?)
Z resztą podobny efekt można zaobserwować u fanów produkcji adresowanych do młodych chłopców - np. taki Naruto.
Bardzo młodzi użytkownicy za nim przepadają, ponieważ zawiera te motywy, które twórcy wiedzą jak wykorzystać by przyciągnąć konkretną grupę docelową. Dla osób starszych będzie się już liczyło coś poważniejszego i bardziej, że tak prowokacyjnie powiem - wydumanego, niż kolejna opowieść o psiapsiach oraz walce toczonej ze swoimi słabościami po raz siedemnaście milionów sześćsetny w telewizji. :P Z kolei dla starych dziadów, którzy na anime chlapali sobie mlekiem po brodzie jeszcze 20-30 lat temu, przy Ghost in the Shell czy Akirze, Naruto będzie niczym innym jak karykaturą podobną do Bolka i Lolka.
PS: nie żebym zwalczał konkretnie tą produkcję - Naruto to tylko przykład z brzegu wzięty, bo zapewne za kilka dni będzie mi na poczcie leżał pełen obruszenia, świętomaryjny spam od jakichś wulgarnych i agresywnych 8-latków, którzy wychowani na popkulturowej telewizji sądzą, że w taki właśnie sposób dowodzi się swoich racji, w przypadku zupełnie oczywistych różnic w odbiorze i preferencji danych treści.
Zgadzam się, wytrzymałem zaledwie pół godziny i zasnąłem. Niby film akcji, a tam z początku nic ciekawego się nie dzieje, co by mogło przyciągnąć uwagę. Dodam, że nie jestem fanem Marvela, więc to może dlatego.
kolega użytkownik Winter_Midnight pięknie to zargumentował:
1. dziecięcy humor, który pamiętam jeszcze sprzed 15-20 lat z produkcji o Króliku Bugsie, ale zamiast w podobnym tonie, zaserwowany z kompletnie nieatrakcyjną manierą Cartoon Network i "Animków"...
2. cwaniaczkowate teksty ze słabego Shreka, które jako swoisty plagiat kontekstualny jawią się jeszcze słabiej,
3. zgrane role: w paczce "psiapsiół" musi być karłowaty pyskacz (osioł, leniwiec, krab), zwalisty młotek (Hulk, słoń, ogr) i nastolatkowy poruszyciel serc, który swoimi problemami trafia chyba tylko do tego grona odbiorców,
4. smętnie nudna akcja... widowiskowe bum-bamy i kolorowe pif-pafy, wielkie roboty i wibrujące-kolorowe-jarzeniowe-grajace-melodyjki-wibratory rodem z MMO, też się mogły przejeść po którymś odcinku Kaczora Duffiego czy Laboratorium Dextera... 30 lat temu... obraz jest być może atrakcyjny dla kilkunastoletnich fanów gier MMORPG, filmów leniwie bazujących na scenografii komputerowej i współczesnych, przepaskudnych kreskówek "3D"
Ja dodam jeszcze od siebie, choć w zasadzie będzie to dubel czwartego punktu: nudny maksymalnie. akcja sklecona na prędce, scenariusz napisany chyba na kolanie... to tyle. szkoda czasu na ten film.
No mi jako dla fana science-fiction, starego klimatu lat 80tych i Gwiezdnych Wojen ten filmy się bardzo podobał :)
świetny argument. równie dobrze mogę napisać: Strażnicy Galaktyki 10/10. Też nie mam pytań.
Odezwał się facet który na 10 ocenia Man of Steel ze scenariuszem dziurawym jak ser szwajcarski . Batman v Superman na 7 i Suicide Squad 8/10 . Avatar może ma prostą historię ale przynajmniej jest ona spójna a sam film to audiowizualna klimatyczna uczta . Może 10 bym mu nie dał ale 8/10 bez mrugnięcia okiem . Zaznaczam że rzadko cenię sobie filmy z taką schematyczną fabułą tak wysoko .
Fakt że scenariusz jest prosty nie znaczy od razu że jest napisany na kolanie
Idź wybrzydzać gdzie indziej jak aż tak nie podoba ci się takie kino