Dla mnie ten film jest czymś w rodzaju rachunku sumienia. Oglądając go ma się świadomość tego, że to co teraz się dzieje jest najważniejsze. Po obejrzeniu docenia się rzeczy błahe, zwykłe, ale tak potrzebne w naszym życiu. Docenia sie to, czego wcześniej się nie doceniało, na co wcześniej nie zwracaliśmy uwagi.
Swoista odskocznia. Coś w rodzaju sacrum. 10/10. Zdecydowanie. Za to, że pozostaje w pamięci i jest lekiem na całe zło.
Zgadzam się z Tobą,że film był świetny.Nie uważam jednak,żeby był ,,lekiem na całe zło",ja zawsze płaczę przez cały film,co szczególnie nie poprawia mi nastroju ;) .Zgadzam się jednak co do tego,że powinniśmy żyć chwilą,nie myśleć dalece o przyszłości,bo nie wiadomo jaka ona będzie.Polecam ten film każdemu,co prawda fabuła może się wydawać prosta i przewidywalna,ale przedstawiona została prawdziwa miłość,której nie może zmącić żadna kłótnia. Pozdrawiam :)