Takie filmy powinny kończyć się szczęśliwie, a tu mamy godzinę świetnego klimatu i nagle bum, jakby ci ktoś przywalił obuchem w łeb. Niepotrzebne i za bardzo gwałtowne. Mogli wymyśleć coś kreatywniejszego? Nie bardzo rozumiem sensu tego zakończenia? To miało czegoś uczyć? Zostawiło jakieś przesłanie? Bo ja nic takiego nie widzę. Tylko bezsensowna zmiana magicznego klimatu który unosił się przez większość filmu.
Może i miało czegoś uczyć. Głównemu bohaterowi uświadomiło np. jak ważna jest dla niego młodsza siostra.
no to w takim razie to im wyszło zupełnie przypadkiem jako że cały film jest trochę o czym innym
Ja się zgadzam w zupełności.
Zakończenie troche popsuło moje wrażenie o filmie,ale przez większość czasu przyjemnie się oglądało.
Zakończenie miało ogromne znaczenie z punktu psychologicznego i społecznego, i jest najlepsze jakie mogło być. Jest późno i nie chce mi się rozpisywać, z resztą już kiedyś się na ten temat wypowiadałem..
Popieram, zakończenie odróżnia film od innych przez co potrafi się mocno wryć w psychikę, nie jest takie jak w większości tego typu filmach.
Zgodzę się, chociaż zawsze lubiłam filmy z happy endem, ale w tym przypadku śmierć bohaterki tutaj nie pasowała...
zabrzmi to trochę kontrowersyjnie, ale mi się podobało to zakończenie; owszem było niezwykle przykre, miałam ogromną kulę w gardle od śmierci Leslie, ale to dowiodło tylko temu, że nie wszystko kończy się tym żenującym hollywoodzkim happy endem. film niesie jakieś tam wartości moralne. pokazuje jak ważna jest rodzina, przyjaźń. wystarczy popatrzeć na ból tego chłopca po stracie przyjaciółki, jedynej osoby, która go w sumie rozumiała i pokazała mu potęgę świata wyobraźni.
Zgadzam się, to zakończenie jest szokiem i całkowicie nie pasuje do reszty filmu, moim zdaniem nie koresponduje z żadnym przekazem oraz ideą, jaką ten film miał zaprezentować widzowi, jest jakby z innego świata, całkiem odrębnego i nie powiązanego z tym, o czym opowiadał "Most...". To zakończenie powoduje, że pogodny i baśniowy film familijny staje się nagle tragicznym dramatem i makabrycznym obrazem absolutnie nie dla wrażliwych dzieci. Wiem, że teraz modne jest eksperymentowanie z psychiką i odczuciami widza (im bardziej zaskakujący zwrot akcji, tym lepiej), ale w tym wypadku to gruba przesada... :/ Film mnie kompletnie zdołował, a końcowe sceny jeszcze to odczucie spotęgowały. Makabra!
a ja się nie zgadzam. film wcale nie jest pogodny i baśniowy, wahałbym się nazwać go rodzinnym. owszem sporo tam o potędze wyobraźni ale, pokazuje też, że, baśni musimy szukać we własnym wnętrzu. głupio czuję się pisząc takie toporne tłumaczenia tego co tak subtelnie pokazano w filmie.
szkoda że ten kapilarny film, najlepszy jaki w życiu widziałem, został zniszczony przez zakończenie.. Ja się pytam dlaczego!! Taka przyjaźń 14-latków... To miało się skończyć "żyli długo i szczęśliwe" szkoda, Mim oto to jest to arcydzieło
Ktoś tu zapomniał (a może nie wiedział?), że film jest ekranizacją książki, w której zakończenie było dokładnie takie samo.
to mogli zrobić je inne, choć w sumie wtedy odezwaliby się zwolennicy zgodności książki z ekranizacją
(spoiler) Dziękuję za ten wpis, bo on ujmuje całą sprawę: film nie powinien odbiegać od literackiego pierwowzoru i z tym całkowicie się zgadzam. To jednak nie znaczy, że ten film nie ma strasznego zakończenia i nie dołuje (a to zagadnienie było intencją Założyciela tego tematu). Właściwie są tu same makabryczne sceny na końcu: chuligani kpią teraz nawet ze śmierci, dalej pomimo bójki biją chłopaka, przerośnięta dziewczyna nabiła jednego z nich, jak codziennie nabija setki osób, główny bohater ma wyrzuty sumienia, których się już nie pozbędzie i nic nie pomoże mu gadanie ojca, zauważył on nagle swą młodszą siostrę i wprowadził w miejsce tamtej, ale ten świat stworzyła inna dziewczynka, inna miała tam panować i żyć. Skoro to tak "oczywiste i subtelne zakończenie", czemu widz po obejrzeniu filmu ma dziwne odczucie potwornego poczucia krzywdy, niedosytu, ogromnej tragedii, czegoś bolesnego i nieuniknionego, braku nadziei, niesprawiedliwości, w końcu - przekonania, że na pewno na samym końcu zdarzy się jakiś cud. Jednak cudu nie ma... Wiem, takie jest brutalne życie. Ale w końcu to miała być bajka! Oglądają ją rzesze dzieciaków! Sądzę, że to jest najważniejsze zapytanie: "Czy - gdyby ta prześliczna, wrażliwa dziewczynka z niezwykłą wyobraźnią przeżyła - film byłby mniej "oczywiście subtelny?...". Czy tak trudno było autorowi tej opowieści wymyślić coś innego? Niech będzie, choć to portal dyskusji o FILMACH, podyskutujmy o książce - MA FATALNE ZAKOŃCZENIE. :)