W najmniejszym stopniu nie godzę się na ten film ! Myślałem o nim przez dwa tygodnie od zakończenia seansu. Zjechał mi mózg maxymalnie.
To nie była opowieść o potędze wyobraźni: to była genialna historia przyjaźni z lat dziecięcych Co najgorsze - tak upiornie przerwana To nie ckliwe, disneyowskie gówno, ale film z olbrzymim przesłaniem Ile razy jest tak, że masz obok siebie kogoś, dla kogo WŁAŚNIE TY jesteś całym światem, a mimo to pożądasz czegoś innego, czegoś, co wydaje Ci się lepsze ? doceniamy po stracie prawda ? stara prawdziwa i smutna śpiewka
Jak nigdy... naprawdę chciałbym, żeby ten film miał inne zakończenie
i jeszcze duży plusik za słodką buźkę Leslie
(spoiler) tak jest, cała kwintesencja, też nie mogłm się otrząsnąć tydzien po tym filmie, przez dwa dni obejrzałem go cztery razy i za kazdym razem odnajdywałęm nowe rzeczy (wiersz Leslie idealnie można wpasować w niego ją samą, dosłownie i w przenośni), za każdym razem się wzruszam i czuję ogromną pustkę po śmierci Leslie (genialnie zagrana przez annesophie robb )
no i jeszcze śpiewająca klasa z zooey deschanel jako nauczycielką :) (fragment jak jess uderza tego chłopaka, rozmowa z nauczycielką, której umarł mąż i someday śpiewane "na smutno" - przepiekna czesc, jedna z najbardziej smutnych)