Trudno powiedzieć bo cały film to cudo. ale u mnie na pierwszym miejscu jest scena biegu w którym Jessie przegrywa z Leslie oraz scena gdy ich przyjaźń się "zawiązała" (scena w autobusie) . Po za tym ciekawa była jeszcze oczywiście scena rozmowy Jessiego, Mayballe i Leslie po kościele.
Jak dla mnie to sam finał filmu, czyli budowa mostu i wprowadzenie Maybell to Therabitii.
chyba ta kiedy Jesse wraca do domu, a tu tak wszyscy się na niego gapią i potem mówią mu, że Leslie nie żyje, może dlatego, że wtedy w filmie wszystko się zmienia - z sielanki na tragedię, taki trochę szok, zwrot akcji
oprócz tego fajne były też te sceny z jego rysunkami i jak Leslie czytała chyba jakieś wypracowanie w szkole czy coś takiego ;p
Rozmowa Jessa z nauczycielką po znokautowaniu jednego dupka i później z ojcem po śmierci Leslie. Beczałam bardziej niż przy Titanicu.
SPOILER!!!
Najlepsza scena to dla mnie zdecydowanie rozmowa nauczycielki z Jessiem. Praktycznie nigdy nie płaczę przy filmach ale tu po prostu wymiękłem całkowicie :( Rozmowa po kościele też była świetna!
Jak tata Jessiego podbiegl do niego i zlapal w ramiona by mogl sie wyplakac. Bardzo mnie przejela i ryczalam juz do konca :D
Jak dla mnie najlepszy moment to, gdy Jess pyta zapłakany, czy Leslie pójdzie do piekła. Rozwaliło mnie to emocjonalnie.
Jak żegnali się w deszczu, albo jak Jess wraca po śmierci sam do Terabiti i potem popycha siostrę "bo to ich miejsce".