Lubię stare polskie filmy, piękną grę aktorów, ich gesty, sposób akcentowania zdań i słów. W "Chłopcach" wg Grochowiaka możemy delektować się grą Kazimierza Opalińskiego czy Zdzisława Mrożewskiego. Opuszczeni, zapomniani, czy po prostu samotni dożywają swych dni w domu prowadzonym przez siostry zakonne. Przełożona jest tolerancyjna i ma zrozumienie dla słabostek starszych panów. Natomiast siostra Maria jest oschła, trzyma się rygorystycznie regulaminu i wymierza kary. Starsi panowie mają dusze chłopców i jeszcze chcą trochę pofiglować. Kalmitę (Opaliński) zabiera żona do domu, ale on wraca do kolegów, bo tylko z nimi czuje się dobrze.