Podróż sentymentalna Allena do raju dzieciństwa i czasów, kiedy radio pobudzało masową wyobraźnię, a radiowych aktorów i prezenterów powszechne uwielbienie wynosiło do rangi herosów. Narrator (o
Podróż sentymentalna Allena do raju dzieciństwa i czasów, kiedy radio pobudzało masową wyobraźnię, a radiowych aktorów i prezenterów powszechne uwielbienie wynosiło do rangi herosów. Narrator (o głosie Woody'ego Allena) snuje swoje ciepłe wspomnienia w formie oderwanych scenek obyczajowych i anegdot z życia radiowych celebrities. Jest to opowieść wyidealizowana, wygładzona wybiórczością ludzkiej pamięci i tendencją do zapamiętywania raczej rzeczy dobrych niż złych. Ilustracja zabarwionej nostalgią wiary, że "kiedyś było lepiej". Wszystko w tym filmie jest osnute delikatną mgiełką pobłażania, wyrozumiałości i sympatii. Bohaterowie wspomnień narratora, choć niewolni od przywar, są jednak bardzo ludzcy i w gruncie rzeczy poczciwi. Może nawet trochę śmieszni w swoich ambicjach, intrygach i drobnych niegodziwościach. Zasługują raczej na współczucie niż na potępienie. Zresztą ma się wrażenie, że narrator nie żałuje niczego, do nikogo nie ma pretensji, bowiem wszystko, co przeżył, składa się teraz w kompletną, nierozerwalną całość, w której każdy fragment jest ważny i potrzebny. Kiedy bohater na początku filmu przedstawia nam swoją rodzinę, słyszymy same narzekania: wuja nie interesowało nic poza wędkarstwem, rodzice kłócili się o byle drobnostkę, a ciotkę zaprzątała wyłącznie myśl o zamążpójściu. Widz nastawia się trochę anty i czeka na dalsze rozliczenia z przeszłością. A tymczasem Allen robi nam niespodziankę, bo okazuje się, że ta rodzina to urocza gromadka kochających się ludzi, którzy wprawdzie czasem sobie dokuczają, czasem się nawzajem ofukną, ale jedno poszłoby za drugim w ogień. Akceptują się całkowicie z całym bagażem swoich niedoskonałości. A w tle jest radio, dostarczające rozrywki, rozpalające chłopięce marzenia, na zawsze łączące poszczególne zdarzenia z aktualnymi właśnie przebojami, które - usłyszane w kilkadziesiąt lat później - nieodmiennie trącać będą strunę pamięci. Każdy z nas ma takie swoje radio days.